• Roztocze wieś Gilów, pole rzepaku
  • Irkuck architekrura drewniana
  • Jezioro bajkał

Spęd koni, czyli Dziki zachód w Beskidach

Regietów, mała wieś w Beskidach. Raz do roku zamienia się w dziki zachód. W połowie października można oglądać tu sceny rodem z amerykańskich westernów!

Regietów, mała wieś jakich wiele w Beskidach. Jest jednak coś, co wyróżnia ją z pośród innych. Raz do roku miejsce to zamienia się w dziki zachód. W połowie października można oglądać tu sceny jak z amerykańskich westernów!

Konie huculskie wywodzą się z Huculszczyzny. Są prymitywną rasą, pochodzącą od tarpana. To małe ale bardzo dzielne i wytrzymałe konie. Są przyjacielskie i inteligentne. Kiedyś używane głównie jako zwierzęta juczne, potrafią przenosić na grzbiecie ponad stu kilowe ciężary po wymagających, górskich szlakach. Obecnie używane w rekreacji, doskonale sprawdzają się również jako konie zaprzęgowe.

W Regietowie znajduje się największa w Polsce i Europie hodowla hucułów. Stado w okresie letnim przebywa w górach, w warunkach naturalnych. Same się przemieszczają, znajdują pożywienie, a na świat przychodzą źrebięta. Oczywiście są dokarmiane i dyskretnie nadzorowane, ale myślą, że są bardzo dzikie 🙂

Jesienią, gdy robi się zimno i brakuje naturalnego pożywienia, konie muszą wrócić do stajni. Ale jak przeprowadzić stado 50-70 rozbrykanych zwierząt, kilka kilometrów po kamienistych drogach, wąwozach i łąkach? Tu wkraczają do akcji nieustraszenie pracownicy stajni, którzy wsiadają na konie i wyruszają w górę wsi, do Regietowa Wyżnego. Tam, na wielkiej, ogrodzonej łące, czeka stado. Wcześniej spędzone tu już z wyższych partii gór.

Spęd koni

Od kilku lat z okazji spędzania koni organizowana jest impreza o nazwie „Dzień Koniarza” połączona z Hubertusem.

Każdy, po wcześniejszym zapisie może jechać jako uczestnik. Konno lub na bryczkach. Warto! Taki widok nie trafia się codziennie. Podekscytowane, pełne energii konie, dobrze wiedzą co będzie się działo za chwilę. Spotkanie z resztą stada i gonitwa przez łąki to niecodzienna rozrywka również dla nich. Jeźdźcy wyglądają bardzo malowniczo, ubrani w kowbojskie kapelusze i czapsy, z pieśnią na ustach jadą wesołą gromadą.

Po dotarciu na łąkę otwarta zostaje bramka i „dzikie” stado puszcza się pędem przed siebie. Zadaniem jeźdźców jest zagonienie ich we właściwym kierunku. Tabun koni z rozwianymi grzywami galopuje przez pagórki, a za nimi pokrzykując, beskidzcy kowboje na swoich dzielnych wierzchowcach.

Trwa to około 1,5 godziny. Po dotarciu na teren stadniny, konie i ludzie odpoczywają. Ci pierwsi w stajni przy sianie. Drudzy zazwyczaj idą do karczmy, gdzie można zjeść pyszne pierogi i napić się grzańca. Karczma „Huculanka” zasługuje na wzmiankę o pysznych regionalnych potrawach. Szczególnie polecam pierogi serwowane w rejonie Beskidu niskiego pod różnymi nazwami. Łemkowskie, chłopskie czy zbójnickie, podstawą farszu jest kasza, grzyby i mięso. Nie można ich nie spróbować będąc w okolicy!

Hubertus

Po przerwie rozpoczyna się druga część imprezy – Hubertus.

Św. Hubert jest patronem leśników, myśliwych i jeźdźców. Hubertus to tradycyjna gonitwa za lisem na zakończenie sezonu jeździeckiego. Lisem jest jeden z jeźdźców z przyczepioną do ramienia lisią kitą, zadaniem reszty uczestników jest jej zdobycie.

Pod wieczór organizowany jest jeszcze „Bal Koniarza” jest to okazja do wspólnych tańców i swawoli, od czego nie stronią prawdziwi koniarze 😉

Czasem wśród uczestników wydarzenia pojawiają się postacie znane z ekranów kin lub gazet.

Pomimo swojej widowiskowości i jedynej w swoim rodzaju atmosfery, impreza pozostaje bardzo kameralna. Wiedzą o niej nieliczni, głównie ze światka jeździeckiego. Choć może właśnie dzięki temu Spęd koni do dziś zachował swój wyjątkowy klimat.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *