• Roztocze wieś Gilów, pole rzepaku
  • Irkuck architekrura drewniana
  • Jezioro bajkał

Gdzie jeść w Gruzji, żeby wspominać i tęsknić?

Do tysięcy opisów kuchni gruzińskiej, dodam to, co udało mi się zaobserwować przez te trzy tygodnie. nie jest to długo, ale można zorientowac się na co zwrócić uwagę.

Potrawy, których mieliśmy okazję spróbować, to zaledwie mały wycinek kuchni Gruzińskiej. Kojarzy mi się ze świeżą kolendra, ostra papryczką i dużą ilością przypraw. Bardzo inspiruje do tworzenia wariacji na jej temat 🙂 Do tysięcy opisów kuchni gruzińskiej, dodam to, co udało mi się zaobserwować przez te trzy tygodnie. Nie jest to na tyle długo, żeby poznać dobrze kuchnię danego kraju. Można za to zorientować się, na co warto zwrócić uwagę. Gdzie jeść w Gruzji, żeby i tęsknić za potrawami i winem?

JEDZ U SWOICH GOSPODARZY!

Nigdzie, żadne chachapuri nie smakowało tak jak te, które wypiekały gospodynie w Svanetii. Na kwaterze we wsi Lakhoshi i w Ushguli. Nie ma porównania do kupowanych w piekarniach, również pięknie pachnących i prosto z pieca, ale to już nie to samo. Ostre zupy warzywne, również nie były już nigdzie tak dobre. W żadnej knajpce. Podejrzewam, że to kwestia proporcji. Panie domu, robią dla gości takie jedzenie jak dla swoich dzieci.

Jeśli mieszkasz na kwaterze agroturystycznej i jest możliwość wykupienia śniadania za 10 lari (15zł) nie ma co się zastanawiać. Prawdopodobnie, to właśnie to jedzenie, które będziecie wspominać jeszcze długo po powrocie. Pomijając, że czasem kiedy człowiek zaszyje się w jakiejś dziurze, to często trzeba iść potem na głodniaka do sklepu. A sklep może być oddalony pięć kilometrów po pagórkach. Na miejscu okazuje się, że jest tylko pasztet, piwo i buty. Bo przecież nikt mleka czy chleba nie będzie kupował, jak ma w domu piec i krowę. Wtedy śniadanie u gospodyni jest jedyną opcją. W Lakhoshi wszystkie produkty były własnego wyrobu. Warzywa z ogródka, miód z pasieki, dżem ze spiżarni. A przyprawę svańską, w kuchni, w wielkiej misce robiła nestorka rodu, było jej na prawdę dużo 😀 Gdzie jeść w Gruzji jak nie u swoich!

Staraliśmy się jeść na kwaterach w których mieszkaliśmy, nie tylko ze względu na jakość. Nie był to duży wydatek, a zawsze dodatkowe parę groszy dla gospodarzy, którzy starali się, żebyśmy czuli się u nich jak najlepiej. W miastach, wybieraliśmy małe lokalne knajpki, gdzie przychodzą tubylcy.

GRUZIŃSKIE PIEROGI

Khinkchali zdarzyło nam się jeść w różnych miejscach, przy rynku w Kutaisi i w malowniczej Machetcie. Ale nie równały się, do podawanych w niepozornej knajpce w Batumi z której korzystali lokalsi. Trafiliśmy na nią, pierwszego ranka nie znając jeszcze miasta. Biegaliśmy wkurzeni z pustymi brzuchami, uważając, żeby przez przypadek nie pozabijać siebie nawzajem, albo kogoś postronnego. Wbiegliśmy do mało zachęcającego miejsca, ale dłuższe poszukiwania groziły śmiercią lub kalectwem, więc zostaliśmy. A tu w karcie dania gruzińskie, w menu opisy po angielsku i zdjęcia. A ceny bardzo przystępne. Przy stole obok, dwaj Gruzini zamówili chyba po tuzinie khinkali. Okazało się, że jedzenie przepyszne, a khinkali najlepsze jakie jedliśmy do tej pory. Przychodziliśmy tam codziennie aż do wyjazdu 🙂

Zaintrygowały nas gąsiory, wypełnione słomkowym płynem, które wnosili właśnie na zaplecze. Piotrek zapytał co w nich jest, okazało się, że wino domowe. Zaraz potem dostaliśmy po kieliszku jako „podarek od szefa”. I tu nastąpił przełom w moim dotychczasowym, jakże pustym  życiu. Dowiedziałam się jak może i powinno smakować wytrawne, białe wino. Ale wino Gruzińskie zdecydowanie zasługuje na odrębny temat. (więcej Gruzińskie wino przyprawy i śpiew)

TARG – CZYLI ŚNIADANIE Z BAZARU

Gdzie jeść w Gruzji w miastach, żeby zaoszczędzić lari i popróbować lokalnych produktów, robiliśmy proste śniadania w hostelu. Z tego, co w Gruzji najlepsze:

Sałatka z pomidorów, cebuli i kolendry. Kolendrę kilka razy kupowałam na bazarku. Jeden rodzaj miał specyficzny lekko cytrynowy smak, ale już potem nie mogłam takiej znaleźć, a trudno było zapytać o coś tak subtelnego 🙂 Pomidory, co tu dużo opisywać, takie jak z ogródka, dojrzałe powoli na słońcu, soczyste w środku bardzo czerwone.

Ser, kupowany w różnych miejscach, w zależności od miejsca, z pozoru podobne sery smakowały inaczej. Trudno było trafić na dwa takie same. Najpopularniejszy ser był ni to biały, ni to żółty, trochę jak koryciński. Bardzo słony lub trochę mniej słony.Inny nie spotykany u nas rodzaj sera, to plasterki cieniuteńkie jak pergamin. Ciekawa konsystencja, można zwijać, składać, rozrywać… Potem dowiedziałam się, że służy do zawijania np. nadzienia z  twarożku i podawany jest jako przekąska 🙂

Chlebek gruziński, w kształcie łódki, kupowaliśmy w małych piekarniach. Wypiekany jest tradycyjnie na ścianach okrągłego pieca.

Jajka, oczywiście wiejskie.

Jogurt, w plastikowych kubeczkach, przeważnie zaklejonych tylko folią.

Kawa. W wielu sklepach można kupić drobniutko zmielona kawę na wagę. Kupowaliśmy mały woreczek na kilka razy, żeby nie nosić potem całej paczki w plecaku.

Wszystko świeże i naturalne. Oczywiście jeśli się uprzeć można kupić chemiczne rzeczy w supermarkecie, choć wcale nie są tańsze.

W jednym miejscu spędzaliśmy od 2 do 4 dni. Dlatego nie potrzebowaliśmy dużych ilości jedzenia. Zazwyczaj kupowaliśmy wieczorem tyle, żeby wystarczyło jedno śniadanie. Do tego maleńką cebulkę, idealną na dwa dni. Sprzedawcy są chyba jednak przyzwyczajeni do pozbywania się jednorazowo większych ilości towaru. Widząc, że wybrałam mikroskopijną cebulkę, staruszka dołożył mi jeszcze dwie i dała wszystkie w prezencie. Innym razem pan nie chciał pieniędzy za siatkę z dwoma pomidorami, ogórkiem i rozbrajającą mikro cebulką 🙂

Na stoiskach, popularna jest ryby wędzona w kawałkach, używana jako zakąska do czaczy lub piwa. Idealna pod koniaczek własnego wyrobu 😉

Wiesz już Gdzie jeść w Gruzji, Czytaj również CO ZJEŚĆ W GRUZJI

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *